Upiłam łyk kawy z papierowego kubka i spojrzałam na osoby przewijające się na zewnątrz. Było ich mało. Niektórzy niosli pod pachą kolorowe pakunki, inni małe choinki. Wszyscy śpieszyli się do domu, na kolacje wigilijną, by przedtem podzielić się opłatkiem, złożyć sobie życzenia.
A ja?
Siedziałam w "Golden", mając pod nosem hamburgera, kawę w kubku i półlitrową coca-colę. Nietypowe dania wigilijne, czyż nie?
Westchnęłam pod nosem i zamrugałam parę razy oczami, tak,o, z nudów.
- Clara, cześć, moja droga!- usłyszałam głos otwieranych drzwi, a zaraz po nim, do moich uszów dobiegł ciepły, słodki, starszy głos. Spojrzałam zniesmaczona w stronę jego źródła i ujrzałam pulchną, na oko czterdziestoletnią kobietę o miłym wyrazie twarzy. Długie loki w odcieniu ciemnej czekolady, zwisaly jej do ramion. Czerwony, elegancki płaszczyk i buty na obcasie.
Pokręciłam ze smutkiem głową. Czemu ja nie mogłam spędzić tego dnia w towarzystwie najbliższych, rodziny, przyjaciół?
Bo po śmierci Diany, zerwałam z każdym, kogo znałam kontakt?
Upiłam jeszcze łyczek kawy i wyjęłam z otchłani mojej brązowej torby na ramię, słuchawki, po czym podpięłam je do telefonu. Gdy z czarnych kabelków zaczęły lecieć pierwsze słowa "VideoGames", Lany Dey Rey, poczułam, że a moją twarz zaczyna wpływać lekki uśmiech. Zawsze w chwilach, jak to nazywałam "złamki", pomagała mi właśnie ta piosenka. Uspokajała, dodawała sensu życiu...
Otworzyłam leniwie oko, by zobaczyć przesłodką scenkę jak nowo przybyła ściska sie z kelnerką o imieniu Amy i wręcza jej pudełko, uprzednio oczywśćie owinięte w papier w reniferki.
Zirytowałam się. Czemu wszyscy naokoło cieszą się, podczas, gdy ja, dziwaczka,siedzę nad hamburgerem, kawą i colą i słucham Lany?
Zagryzłam wargi.
Sama jesteś sobie temu winna..., szepnął złośliwie cichy, lecz dziwnie natrętny głosik w mojej głowie.
Halo, przyrzekłam zemstę. Musiałam go odszukać i ztobić z jego życia pieklo, tak samo jak on zrobił je mojej siostrze!, odkrzyknął w obronie inny, porywczy głos.
Ale to nie oznacza zerwania kontaktów z rodziną...
A, zamknij się!
Potrząsnęłam ze śmiechem głową. Jakież to ja ciekawe konwersacje przeprowadzam sam ze sobą... Interesujące.
Uśmiechnęłam się sam do siebie. Chyba za dużo horrorów wpłynęło na moją psychikę. Spojrzałam niechętnie na burgera.
W myślach pokręciłam głową.
Wyszłam, zostawiając hamburgera i kawę na pastwę losu.
Jest...Krótki...Jest...Dziwny...Jest...Krótki...
DOBRA, JEST XD
Otworzyłam leniwie oko, by zobaczyć przesłodką scenkę jak nowo przybyła ściska sie z kelnerką o imieniu Amy i wręcza jej pudełko, uprzednio oczywśćie owinięte w papier w reniferki.
Zirytowałam się. Czemu wszyscy naokoło cieszą się, podczas, gdy ja, dziwaczka,siedzę nad hamburgerem, kawą i colą i słucham Lany?
Zagryzłam wargi.
Sama jesteś sobie temu winna..., szepnął złośliwie cichy, lecz dziwnie natrętny głosik w mojej głowie.
Halo, przyrzekłam zemstę. Musiałam go odszukać i ztobić z jego życia pieklo, tak samo jak on zrobił je mojej siostrze!, odkrzyknął w obronie inny, porywczy głos.
Ale to nie oznacza zerwania kontaktów z rodziną...
A, zamknij się!
Potrząsnęłam ze śmiechem głową. Jakież to ja ciekawe konwersacje przeprowadzam sam ze sobą... Interesujące.
Uśmiechnęłam się sam do siebie. Chyba za dużo horrorów wpłynęło na moją psychikę. Spojrzałam niechętnie na burgera.
W myślach pokręciłam głową.
Wyszłam, zostawiając hamburgera i kawę na pastwę losu.
Jest...Krótki...Jest...Dziwny...Jest...Krótki...
DOBRA, JEST XD
Dedykacja dla Wiktorii <3